O Jasiu i łodydze fasoli, o starej wiedźmie i o studni na końcu świata - Teatr Lalka
O Jasiu i łodydze fasoli, o starej wiedźmie i o studni na końcu świata
Czas trwania: 65 minut (bez przerwy)
Premiera: 6 grudnia 2019
Premiera: 6 grudnia 2019
Główną postacią przedstawienia jest wędrowny bajarz, jakich w dawnej Anglii było wielu, Bard Szortbred (nazwisko jest aluzją do tradycyjnego angielskiego kruchego ciastka). Bard Szortbred przemierza świat ze swym niewielkim teatrzykiem, w którym przedstawia baśnie.
Przedstawienie dofinansowano ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego pochodzących z Funduszu Promocji Kultury. Projekt współfinansuje Biuro Kultury m.st. Warszawy,
Magiczna fasola, kije samobije i ziółka starej wiedźmy
Teatr dla Wszystkich, 14 stycznia 2020Tradycyjne baśnie z różnych krajów, czasem surowe, innym razem wzruszające i rozczulające, nigdy nie nużą. Ich prostota, humor i przesłanie stanowią niegasnące źródło inspiracji dla autora i reżysera teatralnego. Spektakl Teatru Lalka „O Jasiu i łodydze fasoli, o starej wiedźmie i o studni na końcu świata“, w adaptacji Marty Guśniowskiej, to dość przewrotny zbiór opowieści – wielokrotnie czytane, przepisywane baśnie znamy przecież na pamięć i niczym nas nie zaskoczą. A jednak! Ceniona i popularna autorka sztuk dla dzieci oraz młodzieży, sięgając do klasyki, wykorzystując dawno spisane i popularne motywy, opowiedziała stare historie na nowo, nasyciła je zaskakującymi pomysłami, a reżyser Jakub Krofta nadał im ciekawą formę. Warto dodać, że oboje ani przez chwilę nie zapominali o tradycji, odwołując się do dawnych baśni angielskich oraz postaci barda, który je przedstawia.
Ludowe baśnie angielskie mają w sobie niepowtarzalny urok, ale bywają też „niegrzeczne”, zbyt dosłowne i często kłócą się z „ugłaskanym” obrazem świata, czyli takim, który dorośli zwykli pokazywać dzieciom. Czy to znaczy, że trzeba je poprawiać albo odesłać do lamusa? Twórcy spektaklu o intrygująco długim tytule – „O Jasiu i łodydze fasoli, o starej wiedźmie i o studni na końcu świata“ – pokazują, że wartości, jakie możemy w nich odnaleźć są ponadczasowe (dotyczy to wszelkich ludowych przekazów i bajek). Jakub Krofta, reżyserując spektakl, zaufał Marcie Guśniowskiej, pozwalając jej na swobodną adaptację baśni. Pisarka zanurzyła się w świat staroangielskich opowieści, szukała ciekawych motywów i postaci, by wydobyć z nich to, co aktualne, W widowiskowej inscenizacji plan aktorski miesza się z lalkowym, animujący aktorzy nie opuszczają sceny, pojawiają się w kolejnych rolach – kolorowych kostiumach, szarych ubraniach, a nawet z gigantycznymi głowami.
Bohaterem scenicznej baśni jest Bard Szortbred, który wędruje ze swoim małym, lalkowym teatrzykiem i opowiada ludziom bajki. Niestety, konkurujący z nim bard Krłasant odbiera mu widownię, zyskuje coraz większą popularność, a Szortbred nie ma już dla kogo snuć swych opowieści. Gdy dowiaduje się o nagrodzie, którą wyznaczył król za rozśmieszenie smutnej królewny, postanawia spróbować swych sił i zmierzyć się z wyzwaniem – wyrusza na dwór królewski.
Spektakl zaczyna się bardzo spokojnie, bez pośpiechu – w teatrzyku barda Szortbreda zabawne pacynki przedstawiają baśń braci Grimm „Stoliczku nakryj się” – bez zmian, czy udziwnień, za to z ciepłym humorem i lekkością (choć kije samobije wymierzają słuszną karę oszustowi karczmarzowi). A potem akcja nabiera tempa i każdy z pozornie znanych motywów zaskakuje świeżością. Przygotowując adaptację „Bajki o Jasiu i magicznej fasoli”, znanej w kilkunastu wersjach, Marta Guśniowska wykorzystała utwór Josepha Jacobsa zamieszczony wśród innych bajek w jego „Fairy Tales”. Wprowadziła w nim trochę zmian, dodając sporo humoru, wplatając aluzje do znanej dzieciom rzeczywistości, ale nie sposób zaprzeczyć, że w samym przedstawieniu, w tej niezbyt długiej scenie, najważniejszą rolę odgrywają lalki – tinatamareski (technika ta łączy twarz aktora z lalką, która jest przywiązana do szyi artysty, a reszta jego ciała ukrywa się pod czarnym strojem). Aktorzy doskonale oddają mimikę twarzy Jasia i jego mamy, a rozbawione dzieci nie mogą oderwać od nich oczu. Z kolei olbrzym i jego żona, do których wdrapuje się po gigantycznej łodydze Jaś, budzą dreszczyk grozy – mają ogromne, precyzyjnie wymodelowane głowy, z zastygłym grymasem twarzy. Efekt jest znakomity!!
Każda z odgrywanych bajek ma swoje lalki i sposoby ich animacji są jak zwykle różne. Widownia podziwia marionetki, marionetki sycylijki, wspomniane pacynki, a nawet animowane książki. Bogactwo form może przyprawić o zawrót głowy! Na scenie pojawia się galeria nietuzinkowych postaci, nieco przerysowanych, jak to w bajce. Wszystkie mają zdecydowane charaktery, a aktorzy pięknie je uwypuklają, wcielając się w kolejnych bohaterów – dobrych i złych. Baśniowe wątki łączy w spójną całość osoba bajarza – barda Szortbreda. Jego postać, przygody oraz przewijający się motyw teatru w teatrze wymyśliła niezawodna Marta Guśniowska. Sam tekst z pewnością pisany był już z myślą o lalkach, z uwzględnieniem plastyki ruchu, który im towarzyszy, przydając ostrości i smaku poszczególnym obrazom. Błyskotliwe dialogi, pełne żartu oraz ironii, wywołują szczery śmiech publiczności, także tej dorosłej. W spektaklu pojawiają się czasem odniesienia do współczesności (w tekście, w stroju, rekwizytach, elementach dekoracji), ale nie burzy to baśniowej konwencji z lalkami na pierwszym planie. Oczywiście potrzebny jest zespół, który tchnie w nie ducha i wyczaruje barwny, niezwykle sugestywny świat. Obsługa lalek wymaga sporej wprawy i kunsztu, którego nie brakuje występującym artystom – w ich zręcznych rękach pacynki i marionetki ożywają, zyskują osobowość, przykuwają uwagę i bawią całą widownię (nie tylko dziecięcą). Klimat opowiadania przesyconego fantazją i cudownością buduje prosta, ale pomysłowa scenografia oraz pełna elektryzującej energii muzyka. Reżyser Jakub Krofta wraz z aktorami Teatru Lalka stworzył kolejne baśniowo-magiczne przedstawienie, pełne dynamiki, smaku i humoru, pobudzające młodą wyobraźnię i dostarczające różnorodnych wrażeń zarówno dzieciom, jak i dorosłym.