arrow_leftarrow_rightarrow_leftButton/Goarrow_rightfacebookinstagramtwitter

Pani Twardowska albo Nieustraszony Adam Mickiewicz - Teatr Lalka

Dla dzieci w wieku 10+

Pani Twardowska albo Nieustraszony Adam Mickiewicz

Czas trwania: 75 minut (bez przerwy)

Premiera: 13 grudnia 2025

Scenariusz: Sandra Szwarc
Reżyseria: Joanna Zdrada
Scenografia, lalki i kostiumy: Julija Skuratova
Muzyka: Iwona Skwarek
Reżyseria światła: Damian Pawella 
Teksty piosenek: Adam Mickiewicz, Sandra Szwarc
Choreografia: Dasha Melekh
Przygotowanie wokalne: Aleksandra Muszyńska
Asystent reżysera: Jakub Tofil

Obsada:
Nikola Czerniecka – Grażyna
Grzegorz Feluś – Pan Twardowski, Lalkarz
Aneta Jucejko-Pałęcka – Narratorka
Aneta Harasimczuk – Świtezianka, Lalkarka
Wojciech Pałęcki – Adam Mickiewicz
Anna Porusiło-Dużyńska – Pani Twardowska, Baba, Lalkarka
Jan Stasiczak – Mefistofeles
Jakub Tofil – Lalkarz, Upiór, Juliusz Słowacki

 

Dla kogo jest ten spektakl?

1. Dla dzieci 10+ i rodziców – to przygodowa, rodzinna opowieść z dużą ilością akcji i humoru. Sprawdzi się jako wspólne wyjście dla całej rodziny: młodsi widzowie wciągną się w wartką historię, a dorośli odnajdą dodatkowe smaczki i żarty, które działają na kilku poziomach.

2. Dla młodzieży (liceum, przed maturą) – świetna propozycja na powtórkę przed maturą z języka polskiego (i zahaczenie o konteksty historyczne). To okazja, by zobaczyć polską literaturę i romantyczne tropy w niecodziennym, lekkim wydaniu – z odniesieniami do popkultury i z dużą dawką energii.

Teatr Lalka chce być jeszcze bardziej dostępny, dlatego wprowadzamy opisy do spektakli w prostym języku.

Opis w prostym języku:

„Pani Twardowska albo Nieustraszony Adam Mickiewicz” to spektakl o znanym polskim poecie – Adamie Mickiewiczu. Poeta trafia do świata swoich własnych wierszy. Spotyka tam postacie, które sam stworzył. Aby wrócić do prawdziwego świata, potrzebuje pomocy Grażyny – córki Pana Twardowskiego. Razem podróżują przez niezwykłe krainy. Spotykają tam diabły, strachy i upiory.

Spektakl opowiada o odwadze, zaufaniu i sile sztuki.

Dla dzieci w wieku 10+

Bilety

Premiera: 13 grudnia 2025

Najsłynniejszy polski poeta w fantastycznej odsłonie

 

Co może się wydarzyć, gdy Adam Mickiewicz w poszukiwaniu niewyczerpanej weny niespodziewanie trafi do świata własnych wyobrażeń?

Pani Twardowska albo Nieustraszony Adam Mickiewicz to pełna humoru i lekkości opowieść, która odkrywa Mickiewicza na nowo – nie jako pomnikową postać z podręczników, wieszcza i autora lektur, lecz żywego człowieka z krwi i kości.

Inscenizacja zabiera publiczność w podróż, w której odnajdą się zarówno młodzi, jak i dorośli. Co ważne, spektakl w symboliczny sposób nawiązuje do Pani Twardowskiej w reżyserii Janiny Kilian-Stanisławskiej – inscenizacji z 1945 roku, uznawanej za spektakl założycielski Teatru Lalka, który wówczas działał pod nazwą Teatr Niebieskie Migdały.

Na widzów czeka prawdziwa uczta wizualna, estetycznie nawiązująca do pełnych humoru i cyrkowej fantazji dzieł Tima Burtona. W spektaklu wykorzystywane są także marionetki sycylijskie – lalki unikatowe i rzadko spotykane na polskich scenach, które dzięki mistrzowskiej precyzji wykonania poruszają się z niezwykłą ekspresją.

Za realizację odpowiadają znakomici twórcy: spektakl reżyseruje Joanna Zdrada, autorką tekstu jest Sandra Szwarc, scenografię przygotuje Julija Skuratova, a muzykę Iwona Skwarek.

Na skróty: klasyka polska, humor, Adam Mickiewicz, lektura, spektakl familijny

Spektakl bierze udział w 32. Ogólnopolskim Konkursie na Wystawienie Polskiej Sztuki Współczesnej. 

Ogólnopolski Konkurs na Wystawienie Polskiej Sztuki Współczesnej ma na celu nagradzanie najciekawszych poszukiwań repertuarowych w polskim teatrze, wspomaganie rodzimej dramaturgii w jej scenicznych realizacjach, popularyzację polskiego dramatu współczesnego oraz poszerzenie pola krytyki teatralnej dzięki obecności członków Komisji Artystycznej na spektaklach w ośrodkach teatralnych w całym kraju i ich działalność recenzencką.

Konkurs organizowany jest przez Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego oraz Instytut Teatralny im. Zbigniewa Raszewskiego w Warszawie.

Teatr Lalka realizuje projekty m.st. Warszawy: „Klasa w Warszawie. Warszawa z klasą” oraz „Kulturalny przedszkolak”.

 

 

 

Z recenzji prasowych:

Teatralna ballada o Mickiewiczu, córce Twardowskiego i pakcie z diabłem

teatrdlawszystkich.pl

W maju 1945 roku Janina Kilian-Stanisławska, historyk sztuki, graficzka i ilustratorka związana z lwowską awangardą, założyła w Samarkandzie wędrowny Polski Teatr Marionetek „Niebieskie Migdały”. Po repatriacji teatru do Polski, do Krakowa, i pracowitych miesiącach spędzonych już w ojczyźnie, w 1948 roku Niebieskie Migdały przeniesiono do Warszawy, gdzie od listopada 1950 roku działały pod nazwą Teatr Lalka. 

W tym roku Lalka obchodzi jubileusz 80-lecia i z tej okazji zrealizowano spektakl „Pani Twardowska albo Nieustraszony Adam Mickiewicz”, który przywodzi na myśl inscenizację z 1945 roku, uznawaną za założycielskie przedstawienie dzisiejszego, artystycznego teatru dla dzieci.

Opowieść Sandry Szwarc w reżyserii Joanny Zdrady zaskakuje niezwykle świeżym, atrakcyjnym podejściem do klasyki i nowszej literatury. Warstwa stylistyczna scenariusza jest rozbudowana, nieco na wzór charakterystycznej dla epoki romantyzmu ballady, w której poeta łączył elementy epiki, liryki i dramatu. Autorka stara się zachować rytm i dynamikę utworów Mickiewicza, ale w poetycko wysmakowanym, opartym głównie na tekstach narodowego wieszcza spektaklu nie brakuje licznych nawiązań do współczesności, czytelnych dla młodszych i starszych widzów.

Historia poszukującego twórczej weny pisarza i skutków jego paktu z diabłem zawiera liczne cytaty i frazy zaczerpnięte z innych utworów, wchodząc w humorystyczną polemikę ze znanymi dziełami Mickiewicza, głównego bohatera spektaklu. W przedstawieniu pojawiają się także nawiązania do współczesnych autorów i książek – nie tylko dla dzieci (dorośli z pewnością je dostrzegą i docenią). Takie inspirujące, uniwersalne odniesienia wzbogacają inscenizację o dodatkowe znaczenia, łącząc tekst z kodem kulturowym, o którego znajomość warto zadbać już u najmłodszych. Całość została tak pomyślana, by dzieci nie nudziły się ani przez moment, obserwując zabawne sceny i świetną grę aktorską.

W muzyczno-słownej podróży przez strofy, wersy i piosenki Joanna Zdrada łączy kilka technik teatralnych – samo przedstawienie grane jest w planie aktorskim i lalkowym. Trudne w obsłudze sycylijskie marionetki ożywają w rękach animatorów i nabierają charakteru, dzięki czemu spokojniejsza momentami akcja nabiera tempa. Sami aktorzy bawią się tekstem, podkreślając aluzje, parafrazy i anegdoty.

Wojciech Pałęcki w roli Adama Mickiewicza to prawdziwy lew sceniczny, który potrafi wyrażać subtelniejsze uczucia, stając się realnym, mniej „posągowym” poetą. Towarzyszy mu wdzięczna Narratorka – w tej roli czaruje widza niezawodna, pełna naturalnej swobody Aneta Jucejko-Pałęcka. Równie wyrazistą kreację, dynamicznie i z humorem, buduje Jan Stasiczak jako Mefistofeles oraz Nikola Czerniecka – młodziutka, pełna energii, bystra i zaradna Grażyna. Pozostali aktorzy grają brawurowo, z niezbędną energią, a kiedy trzeba – z przymrużeniem oka. Umiejętnie wykorzystują komizm postaci, sytuacji oraz grę słów, dzięki czemu humor tryska z każdego zdania i piosenki, w czym wspiera ich muzyka autorstwa Iwony Skwarek, a także żywiołowa choreografia Dashy Melekh i konsekwentna reżyseria świateł Damiana Pawelli. Jednym słowem – sukces spektaklu to zasługa całego zespołu.

Scenografia i stylizacja, lalki i kostiumy zaprojektowane przez Juliję Skuratovą przypominają filmy grozy Tima Burtona, lecz łagodzone są satyrą, z mrugnięciem do publiczności. Wszystko to silnie przemawia do widzów, uruchamiając różnorodne skojarzenia związane z niemym kinem, kabaretem i współczesnym obrazem, z efektami specjalnymi.

Zabawa różnorodnymi konwencjami, ze sceniczną fanfaronadą i aluzjami, atrakcyjne pomysły rodem ze snów pozwalają dzieciom doświadczyć bogactwa literackiej gry z wyobraźnią, dostępnego w teatrze, w którym wszystko może się zdarzyć.

Romantyzm w krainie wyobraźni

teatrdlawszystkich.pl

Dramaturgia Sandry Szwarc odznacza się wyraźną świadomością sceny i wysokim potencjałem performatywnym, ujawniając od pierwszych scen intencję tekstu jako autonomicznej materii teatralnej, nieograniczonej do recepcji lekturowej. Kompozycja ujawnia precyzyjną architekturę rytmiczną i strukturę przestrzenną, umożliwiające jej pełne urzeczywistnienie w interakcji z zespołem aktorskim, ruchem, muzyką oraz obrazem scenograficznym.

Szczególną wartość dramaturgiczną ma kompozycja oparta na pracy zespołowej. Chór, postacie zbiorowe oraz sceny grupowe funkcjonują jako spójny organizm sceniczny, generujący zarówno rytmiczną dynamikę spektaklu, jak i poczucie wspólnoty aktorskiej. Tekst wykazuje wysoką przydatność do realizacji w duchu teatru zespołowego – pozwala równomiernie zaangażować wielu wykonawców, daje szerokie pole do pracy z ruchem, rytmem, choreografią oraz działaniami synchronicznymi, wzmacniając ekspresję sceniczną całości przedstawienia.

Równocześnie istotnym atutem jest język sceniczny dramatu – komunikatywny, różnorodny i w pełni operujący fonicznym potencjałem, co pozwala w pełni doświadczyć go w performatywnej realizacji. Zręczne zestawienie stylizacji romantycznej z językiem współczesnym, a także subtelna obecność ironii i autorefleksji teatralnej sprawiają, że tekst pozostaje zarówno przystępny, jak i wielowarstwowy. Wyraźnie rytmizowane dialogi oraz partie chóralne sprzyjają pracy aktorskiej i muzycznej, podczas gdy piosenki pełnią funkcję nie tylko estetyczną, lecz przede wszystkim dramaturgiczną, wzmacniając strukturę narracyjną i emocjonalną spektaklu.

Dramat Szwarc wyróżnia się znacznym potencjałem aktorskim. Postać Adama Mickiewicza pozwala zbudować czytelny i angażujący łuk emocjonalny, natomiast pozostałe role – elastyczne i otwarte – dają możliwość różnorodnych rozwiązań obsadowych.

Istotnym atutem tekstu pozostaje jego otwartość inscenizacyjna. Scenariusz można realizować w estetyce teatru formy, teatru lalek, teatru muzycznego czy teatru ubogiego. Didaskalia i sugestie sceniczne inspirują, lecz nie ograniczają – pozostawiają reżyserowi szerokie pole do własnych rozwiązań wizualnych, rytmicznych i muzycznych.

Już podczas lektury widać, że spójność i dynamika tekstu działają wyjątkowo skutecznie. Angażują intelektualnie i emocjonalnie, prowokując do refleksji, a jednocześnie unikając nachalnego dydaktyzmu. Autoironia oraz dialog z tradycją literacką budują porozumienie z odbiorcą, czyniąc klasyczne motywy żywymi i aktualnymi.

Tę dramaturgiczną otwartość i teatralną świadomość w pełni wykorzystuje inscenizacja Joanny Zdrady w Teatrze Lalka w Warszawie. Pani Twardowska albo Nieustraszony Adam Mickiewicz jawi się jako przykład twórczego dialogu między dramatem a sceną – dialogu, w którym żadna z warstw nie dominuje, lecz wszystkie współbrzmią w precyzyjnie zaprojektowanej, konsekwentnej całości.

Reżyseria Zdrady wydobywa z tekstu jego kluczowe jakości: rytm, zespołowość i obrazowość. Spektakl prowadzony jest z dużym wyczuciem tempa i dynamiki, a kolejne sceny układają się w logiczną, płynną sekwencję przypominającą teatralną partyturę. Reżyserka konsekwentnie buduje świat przedstawienia na pograniczu snu, fantazji i romantycznego mitu, unikając dosłowności i ilustracyjności. Dzięki temu Mickiewicz nie staje się ani bohaterem historycznym, ani jedynie literacką figurą, lecz postacią sceniczną zanurzoną w materii wyobraźni.

Wyjątkowym walorem przedstawienia pozostaje zespołowość gry aktorskiej. Spektakl funkcjonuje jako organizm zbiorowy, w którym aktorzy nieustannie wchodzą w relacje – zarówno między sobą, jak i z materią lalkową. Zespół Teatru Lalka prezentuje wysoki poziom precyzji, świadomości formy i umiejętności pracy w estetyce teatru formy. Role są wyraziste i konsekwentnie prowadzone, a jednocześnie pozostają elementami większej kompozycji scenicznej.

Na szczególne podkreślenie zasługuje kreacja Wojciecha Pałęckiego w roli Adama Mickiewicza – zbudowana z dystansem, ironią i czułością, wolna od patosu, a zarazem głęboko osadzona w romantycznym imaginarium. Równie sugestywni są Jan Stasiczak jako Mefistofeles oraz Nikola Czerniecka w roli Grażyny, balansujący pomiędzy groteską, humorem i symboliczną powagą. Silne role kobiece – Pani Twardowskiej, Narratorki i Świtezianki – dopełniają obrazu świata, w którym ironia i poetyckość pozostają w twórczej równowadze.

Integralną częścią spektaklu jest warstwa plastyczna autorstwa Juliji Skuratovej. Scenografia, kostiumy i lalki tworzą spójną, sugestywną przestrzeń balansującą między jarmarczną fantazją, mroczną baśnią a romantycznym snem. Wykorzystanie sycylijskich marionetek – rzadko spotykanych na polskich scenach – nadaje przedstawieniu szczególny charakter i wzmacnia jego symboliczny oraz historyczny wymiar. Lalki stają się pełnoprawnymi partnerami aktora, współtworząc sens i dramaturgię spektaklu.

Muzyka Iwony Skwarek organizuje rytm przedstawienia i pogłębia jego emocjonalną strukturę. Partie wokalne, przygotowane z dużą dbałością o brzmienie i klarowność, pełnią funkcję dramaturgiczną – komentują akcję, wzmacniają napięcia i budują wspólnotowy wymiar sceny. Choreografia Dashy Melekh oraz reżyseria świateł Damiana Pawelli konsekwentnie dopełniają całość, wydobywając mroczną baśniowość spektaklu i podkreślając zmienność światów, przez które wędruje bohater.

Spektakl Joanny Zdrady stanowi także świadomy dialog z historią Teatru Lalka. Symboliczne nawiązanie do Pani Twardowskiej z 1945 roku nie ma charakteru nostalgicznego cytatu, lecz staje się twórczym odniesieniem do tradycji teatru lalek jako przestrzeni wyobraźni, eksperymentu i artystycznej odwagi. Przedstawienie jubileuszowe nie tylko celebruje przeszłość sceny, lecz także potwierdza jej żywotność i aktualność.

Pani Twardowska albo Nieustraszony Adam Mickiewicz to realizacja spójna, konsekwentna i artystycznie dojrzała. Łączy wysokie walory estetyczne z komunikatywnością i humorem, oferując widzom – zarówno młodszym, jak i dorosłym – doświadczenie pełne energii, wyobraźni i teatralnej radości. Warszawski spektakl potwierdza, że klasyka literatury może stać się żywą, inspirującą materią sceniczną, a współczesny teatr lalek pozostaje jednym z najbardziej twórczych obszarów polskiego teatru.

,,Pani Twardowska" na jubileusz Lalki

e-teatr.pl

Wygląda na to, że pomysł, by z okazji okrągłego jubileuszu 80-lecia teatru lalek wrócić do pierwszej premiery okazał się bardzo trafiony [...]. Teraz warszawska Lalka poszła tym samym torem i na swój jubileusz odwołała się do legendarnej Pani Twardowskiej Janiny Kilian-Stanisławskiej, która w wojennej zawierusze tym właśnie spektaklem inaugurowała w Samarkandzie w 1945 roku Teatr Lalek Niebieskie Migdały. Po wojnie został on repatriowany do Polski, kilka lat później zmienił nazwę na Teatr Lalka i przeżywając w ciągu minionych dekad wyjątkowe chwile chwały (za czasów Jana Wilkowskiego, a potem Joanny Rogackiej), ale i głębokie kryzysy artystyczne (najbardziej dramatyczny za Janusza Kłosińskiego), dotrwał szczęśliwie do naszych dni i od ubiegłego sezonu szuka swojego miejsca na lalkarskiej mapie Polski pod nową dyrekcją Joanny Zdrady.

Autorką tekstu jest Sandra Szwarc, obecna kierowniczka literacka Teatru. Spektakl wyreżyserowała Joanna Zdrada, scenografię, lalki i kostiumy zaprojektowała dobrze znana w Polsce Julija Skuratova z Wilna, autorką muzyki jest Iwona Skwarek, za reżyserię pięknych świateł odpowiada Damian Pawella, a na scenie uwija się ósemka aktorów Lalki.

Mówiąc najkrócej jest to piękne widowisko i mam nadzieję, że wielu premierowych widzów podzieli moją opinię. Gdyby powstało trzy sezony wcześniej bez wątpienia liderowałoby wśród licznych polskich inscenizacji upamiętniających dwóchsetlecie wydania Mickiewiczowskich Ballad i romansów. Dziś uświetnia troszkę skromniejszy jubileusz, choć dla polskiego środowiska lalkarskiego nie mniej ważny i oby rzeczywiście otwierało przed Lalką drogę na szczyt.

Przedstawienie Pani Twardowska albo Nieustraszony Adam Mickiewicz Sandry Szwarc imponuje przede wszystkim stroną wizualną. Niebanalne kostiumy Skuratovej, troszkę wymykające się jakiejś konkretnej epoce, ale zaskakująco trafnie łączące kamizelki i marynarki, czasem surduty lub peleryny, długie spodnie i krótkie, niekiedy pumpy, rozmaite spódniczki, nawet suknie, bufiaste rękawy i bombki, czapki z daszkiem, kapelusze i cylindry, pióra i wymyślne fryzury, paski, kratki i koronki. Chciałoby się powiedzieć, czegóż tam nie ma! Butelki, kufle, walizki, skrzynie, kufry..., do tego jeszcze kilka solidnych szaf ujawniających podzielone na kasetony wnętrza, w których rozmaite przedmioty, rekwizyty, nawet trupie czaszki. Szafy są na metalowych obręczach, można je przesuwać. I budować teatralną, fascynującą przestrzeń, jakiej dawno nie widziałem w żadnym przedstawieniu.

Ta przestrzeń nieustannie się zmienia. Przesycona i przebijana smugami reflektorów, efektownie rozprowadzanym teatralnym dymem, wirującymi barwami poszczególnych scen, nigdy nie traci teatralności, chwilami wręcz magicznej. Kolory są stonowane, zharmonizowane i całość nieustannie utrzymuje nas w konwencji ni to baśniowej, ni to poetyckiej, zaczerpniętej jakby z Mickiewiczowskich ballad.

Wszystko to jest niebywale teatralne, jakby rzeczywiście samarkandzka trupa lalkarska Janiny Kilian-Stanisławskiej pojawiła się przed nami i odegrała nie tylko Panią Twardowską, ale cały szereg wątków odwołujących się do twórczości Adama Mickiewicza. 

Mamy zatem widowisko przednie, żywiołowe, barwne, bogate muzycznie, dobrze skonstruowane, błyskotliwie wyreżyserowane, z zapadającymi w pamięć rolami aktorskimi. Żywoplanowy Adam Mickiewicz w interpretacji Wojciecha Pałęckiego sprawił mi wiele radości. Świetnie ucharakteryzowany na starego Mickiewicza aktor robi duże wrażenie. Można by mu co prawda nie wkładać w usta kolokwializów (np. wielokrotnie powtarzane: „no, dobra”), można by się pokusić o kwestie bazujące na mniej popularnych cytatach z wieszcza, można by przywołać jego wizerunek młodzieńczy, bardziej korespondujący z momentem pisania Ballad i romansów, ale... przymykam oko.

Pięknie partneruje Mickiewiczowi Aneta Jucejko-Pałęcka w roli Narratorki. Niezwykle atrakcyjnie jawi się Aneta Harasimczuk jako Świtezianka, znakomicie radzi sobie Nikola Czerniecka - atrakcyjna Grażyna wymachująca świecącym komiksowym mieczem, rasową rolę Pana Twardowskiego buduje Grzegorz Feluś, Jakub Tofil w roli popkulturowego Juliusza Słowackiego z wyczuciem gra, co mu kazano, choć ucharakteryzowano go na współczesnego amanta raczej, nie mającego wiele wspólnego ze Słowackim. Za to jego lalkowa rola Upiora (współczesny ludzkich rozmiarów animant) zasługuje na uwagę. Podobnie jak Jan Stasiczak w roli Mefistofelesa, mający iście diabelską energię i zapowiadający się na jednego z liderów w aktorskim zespole Lalki. 

Mogłoby się wydawać, że spektakl Pani Twardowskiej to pełen sukces, bo to z pewnością przedstawienie udane, atrakcyjne i świetnie zrealizowane. Gdzie więc pułapka? Ano... lalki. Jest ich na scenie całkiem sporo. Chyba wszystkie odnoszą się do tytułowej ballady: Pani Twardowska, Mefisto, Twardowski, Żołnierz, choć pojawiać się będę i w kolejnych scenach spektaklu. Wyrzeźbił je w drewnie, według projektów Skuratovej, Rafał Budnik, wybitny polski konstruktor i twórca lalek, który szczęśliwie powrócił do zespołu Lalki. Wszystkie marionetki (bardziej w stylu czeskim niż sycylijki) są same w sobie dziełami sztuki. Zawieszone na krótkim drucie, ze sznurkami do rąk i nóg, mają pewnie ok. 80 centymetrów wysokości. Są dość turpistyczne, z wybałuszonymi oczyma, makabrycznym uzębieniem, z głowami mocno przerysowanymi, bardziej sugerującymi czaszki niż ludzkie wizerunki. Ich charaktery oddane są w precyzyjnej rzeźbiarskiej robocie, którą uzupełniają a to wielkie wąsy, a to zapięty w talii à la słucki pas, a to metalowe naramienniki, skórzane taśmy czy rozmaite konfekcyjne ozdoby. 

Tak więc lalek w Pani Twardowskiej całkiem sporo - bo jeszcze wielkie kule strachów na kijach, gdzieś nawet mignęła mi jakaś pacynka - a jakby ich wcale nie było. Poza jedną sceną z Upiorem uwaga realizatorów nigdy nie koncentruje się na lalkach. W żadnym razie nie są one traktowane podmiotowo (poza kilkoma dobrymi momentami lalki Mefistofelesa). Aktorzy używają ich niekiedy jakby chcieli znaleźć zajęcie dla własnych rąk. W najlepszym razie lalki funkcjonują jako znaki postaci scenicznych, w najgorszym - dość przypadkowe rekwizyty. Są podnoszone czy przenoszone, czasem z wyprowadzonym jakimś niewielkim gestem rąk czy nóg, żadne jednak z tych działań nie zasługuje na miano animacji. Nie ma też mowy o jakimkolwiek partnerstwie aktora i lalki, o czymś, co charakteryzuje współczesne lalkarstwo. Na dodatek zdecydowanie giną wśród bogatych kostiumów aktorów i ich atrakcyjnych działań scenicznych. Szkoda, wielka szkoda!

Spektakl nosi podtytuł Nieustraszony Adam Mickiewicz i warto choć kilka zdań poświęcić scenariuszowi Sandry Szwarc, która wykorzystała różne teksty Mickiewicza, m.in. ze Świtezianki i Romantyczności, wplotła fragmenty Ody do młodości, a nawet Dziadów. I w gruncie rzeczy to spektakl o Mickiewiczu bardziej niż inscenizacja Pani Twardowskiej. Oparty jest na ryzykownej tezie, że swój dar pisarski zawdzięcza autor paktowi z diabłem. Choć pada w przedstawieniu tekst Mickiewicza, że zna przypadek Fausta Goethego, ulega diabelskiej pokusie i podpisuje cyrograf: poetycki talent w zamian za duszę. Potem jest całkiem ciekawie, zwłaszcza kiedy Mickiewicz wplątuje się w przygody i sytuacje bohaterów swoich własnych utworów lub zapowiada ich napisanie pod wpływem spotkanych postaci (Grażyna - tu córka Twardowskiego).

Scenariusz jest bez wątpienia próbą uwspółcześnienia twórczości wielkiego poety, wpisania jego postaci w styl popkultury. I jak to często z popkulturą bywa, chwilami grzęźnie w miałkości, kolokwializmach, powierzchownych, łatwych i zbanalizowanych określeniach. Ale..., jeśli tędy wiedzie droga do umysłów, serc i emocji młodych widzów - nie mam nic przeciwko. Pięknego teatru w Pani Twardowskiej albo Nieustraszonym Adamie Mickiewiczu też nie brakuje.

Wena, czyli tam i z powrotem - "Pani Twardowska albo Nieustraszony Adam Mickiewicz" w Teatrze Lalka

naszteatr.pl

Wydawało się, że wrześniowy „Beetlejuice” w Teatrze Syrena wyczerpał na ten sezon mroczno-baśniowy burtonowski klimat. Nic bardziej mylnego. W jubileuszowym spektaklu 80-lecia Teatru Lalka nie uświadczymy może fosforyzującej zieleni, ale atmosferę „Gnijącej panny młodej” zanurzonej w odmętach Świtezi odczuć można na każdym kroku. Ilość literackich, kulturowych i popkulturowych odniesień, które autorka tekstu Sandra Szwarc umieściła wewnątrz opowieści „Pani Twardowska albo Nieustraszony Adam Mickiewicz”, zaś reżyserka Joanna Zdrada poddała twórczej inscenizacji, mogłaby spokojnie obdarować kilka teatralnych spektakli. „Wiedźmin”, „Gwiezdne wojny” czy „Hobbit” zanurzone zostały w mickiewiczowskim onirycznym świecie romantycznej słowiańszczyzny z jej upiorami, strzygami, podstarzałymi rusałkami i przebiegłym Mefistofelesem tworząc baśniową, pełną przygód historię na miarę filmowego „Willow”, „Niekończącej się opowieści” czy „Labiryntu”. Historię okraszoną poezją wieszcza, która nie bez przyczyny zaczyna się od słów „dawno, dawno temu…”.

Gdyż dawno, dawno temu żył na Litwie poeta, znany dzieciom jako „ten nudny pan od «Inwokacji»”, którego dopadła znienacka twórcza niemoc. I choćby nie wiem jak się wytężał, tytułu swego najnowszego tomiku poezji wymyślić nie może. Poszukując niewyczerpanego źródła kreatywności i podążając za wprowadzonym przez Skwarek motywem faustowskim, Adam Mickiewicz podpisuje z diabłem pakt wymieniając duszę na nieskończoną wenę. Studnia pomysłów wytryska natychmiast w umyśle romantycznego wieszcza, a chwilę później także na scenie Teatru Lalka, gdzie przybywa wędrowna trupa czy jak chce scenariusz „grupa teatralnych pomyleńców”, by wystawić balladę „Pani Twardowska”.

Dawno, dawno temu bowiem, a ściśle w 1945 roku w odległej Samarkandzie, tym właśnie tytułem w reżyserii matki-założycielki Joanny Kilian-Stanisławskiej zainaugurowała swą działalność, wówczas jeszcze pod nazwą Polskiego Teatru Marionetek „Niebieskie Migdały”, dzisiejsza Lalka. Odwołując się do mitu założycielskiego twórczynie rocznicowego spektaklu nawiązują do historii dokonując jednocześnie współczesnej dekonstrukcji „Pani Twardowskiej” i zdejmując Mickiewicza z literackiego piedestału. Zachowują przy tym piękno jego poezji i mrok wykreowanego świata legend. Zdemitologizowany wieszcz wystrychnąwszy diabła na dudka zostaje zesłany za karę do wnętrza własnej ballady, gdzie spotyka go… dość chłodne przyjęcie. Zderzenie poetyckiej wyobraźni z urealnionym nagle światem, który realny właściwie nie jest, prowadzi do zaskakujących konsekwencji, a teatralny pojedynek przebiegłego Mefista i wspomaganego przez dzielną Grażynę Adama Mickiewicza zamienia się w przygodowe i podane z dużą dozą horroro-humoru „kino drogi”. Znajdzie się w nim miejsce na upiory, sssskarby, śpiewające trzynastozgłoskowcem ptaki, cwane zjawy i trójgłowe smoki, podróżującego Chmurberem Słowackiego, „brzęczące z romantycznym patosem” komary, miasteczko bez żywego ducha, sen srebrny, piekielną infolinię, a nawet błyszczące serum do brody. Lecz o tym czy i jak wieszcz powróci do własnej rzeczywistości musicie przekonać się już sami.

Na scenie bryluje, zgrany w idealny teatralny mechanizm, wielopokoleniowy zespół aktorski Lalki. Wojciech Pałęcki w żywym planie kreuje postać Mickiewicza z prawdziwą swadą, dopieszczając rolę wyrazistą mimiką i zgoła nieliterackimi współczesnymi wtrętami językowymi. Mimo romantycznego uduchowienia staje się wieszczem bliskim, człowiekiem z krwi i kości, dla którego pisanie poezji wcale nie jest takie proste. I choć obrasta w piórka sławy nie grzesząc skromnością, nie zapomina, że słowa mają wielką moc. W roli Narratorki partneruje mu urocza Aneta Jucejko-Pałęcka wprowadzająca widza w niuanse opowieści oraz sprytna, waleczna i poruszająca się „z gracją Księżyca” Grażyna, czyli pełna wigoru Nikola Czerniecka, niczym Rey wymachująca świetlistym mieczem, samozwańcza wiedźmińska padawanka w świecie romantycznych urojeń i strachów. Wrażenie robi wyłaniająca się z mgły w roli Świtezianki Aneta Harasimczuk, podobnie jak Jakub Tofil w lalkowej wersji Upiora – młodego aktora zobaczymy też jako delikatnie zniewieściałego Słowackiego, który choć z głową w chmurach, nie omieszka kąsać kolegi po fachu. Doświadczony Grzegorz Feluś mistrzowsko ogrywa jowialnego Mistrza Twardowskiego, z dozą ironii i humoru podchodzi również do roli Strasznej Baby Anna Porusiło-Dużyńska. Na szczególną uwagę zasługuje wyrazista rola Mefistofelesa – diabelsko dobrze zagrana przez jokerowo przerażającego Jana Stasiczaka, który tkwiąc w szczegółach wydobywa ze swej postaci kwintesencję grozy i przewrotności, ale potrafi być też gargamelowsko nieporadny i zabawny w swej złości. Aktorzy doskonale uzupełniają się na scenie wspomagani dynamiczną i zrytmizowaną w takt muzyki choreografią Dashy Melekh – pojawienie się w zespole młodych talentów dało impuls pozytywnej energii, która wydaje się ogarniać świeżością całą teatralną rodzinę Lalki.

W warstwie wizualnej „Pani Twardowska albo Nieustraszony Adam Mickiewicz” po prostu olśniewa. Pochodząca, nomen omen, z Litwy Julija Skuratova tworzy przestrzeń i kostiumy inspirowane dawnymi wędrownymi trupami aktorskimi – ruchome wózki, skrzynie, walizy, cyrkowe gadżety czy zwisające czaszki wraz z gotyckimi, steampunkowymi strojami tworzą fantasmagoryczny, groteskowy świat mitów przywodzący na myśl filmy Burtona czy stylistykę „Wednesday”. Wrażenie potęguje stylizowany na trupi makijaż aktorów oraz turpistyczne lalki – zarówno te gigantyczne z wybałuszonymi oczami zatknięte na kijach, olbrzymie smocze czaszki czy maleńka pacynka Golluma, jak i małe dzieła sztuki lalkarskiej wyrzeźbione w drewnie i zmechanizowane przez Rafała Budnika. Cudownie makabryczne sycylijki Mefistofelesa, Twardowskiego, Żołnierza i Pani Twardowskiej, choć wykonane z dbałością o najdrobniejszy szczegół giną nieco w ciemności sceny, przytłoczone dodatkowo efektownością scenografii i strojów. A szkoda. Baśniowo nierealną rzeczywistość spowija często-gęsto teatralna mgła, którą przebijają smugi świateł Damiana Pawelli, połyskujące na szklanych rekwizytach i budujące nastrój scen – od tajemniczego granatu bezgwiezdnej nocy, przez upiorną zieleń horroru, aż po diabelską czerwień piekielnych otchłani.  

Poetyckiej harmonii dopełnia eklektyczna muzyka Iwony Skwarek, której brzmienie potrafi wzbudzić dreszcze niepokoju. Wpisując się w nastrój groteskowej scenerii słowiańskich widm i demonów Skwarek sięga po złowieszcze brzmienie organów i syntezatorów, kościelnych dzwonów, pogłosy i echa, ale też jazzowe, cyrkowe, ludowe, orientalne, rockowe, a nawet rapowe wstawki. W tych bogatych wyobraźnią aranżacjach ze współczesną muzyką zderzają się często mickiewiczowskie frazy, które podane, czy raczej wyśpiewane na scenie od razu wpadają w ucho, choćby i dzięcieliną pałały. Ilustracja muzyczna niemal nieustannie towarzyszy opowieści sącząc się w tle, wydając złowrogie szumy, piski i dźwięki, kumkając nad tonią jeziora i sięgając klimatem od „Twin Peaks”, przez „Stranger Things” do ludowego zawodzenia nad parszywym losem. Brawa należą się również Aleksandrze Muszyńskiej za przygotowanie wokalne zespołu – śpiewane teksty są klarowne i zrozumiałe, co ważne tym bardziej, że część z nich stanowi komentarz do rozgrywanych scen, albo osadzona jest bezpośrednio w dramaturgii przedstawienia.

Opowieść opowieścią, przygoda przygodą, a w międzyczasie Sandra Szwarc sączy w nas poezję wieszcza. Czasem całe utwory, czasem ich fragmenty, a niekiedy z humorem wtrąca pojedyncze rozpoznawalne frazy. Obok tytułowej ballady odnajdziemy tu „Odę do młodości”, „Upiora”, „Romantyczność”, „Świteziankę”, a wprawne ucho wychwyci i „Dziady”, i „Stepy akermańskie” błyskotliwie wplecione w fabułę. Literacką materię z przymrużeniem oka i teatralnym humorem wykorzystują twórcy, by opowiedzieć o sile słowa, za które trzeba wziąć odpowiedzialność, o potędze wyobraźni, ale też o tym, że każdy talent jest darem i warto go w sobie odnaleźć, pielęgnować i oszlifować. Darem są także piękne relacje, które mogą zainspirować do działania nawet w najtrudniejszych, wydawałoby się beznadziejnych chwilach. Bo piękne dusze mogą zasilać inne dusze.

I niemal na koniec jeszcze jedna uwaga. Tak, to teatr lalkowy, „Ha, ha! Hi, hi! hejże! hola!”. Ale nie, to nie spektakl dla 6-latka ze ślicznymi kukiełkami, tylko mądre, zabawne, ale miejscami przesycone grozą przedstawienie dla nastolatków, w którym są obrazy naprawdę straszne, a sceny z lustrem nie powstydziłoby się pewnie i studio filmowe Azkabanu. Nie zabierajcie tu maluchów, bo wyjdą z płaczem.

 „Pani Twardowska albo Nieustraszony Adam Mickiewicz” to dowcipna baśniowa podróż przez mroki romantycznego świata wieszcza, któremu postaci wymykają się spod kontroli, a złośliwe diabliszcze podkłada pod nogi co i raz większe kłody. Inteligentnie skrojony tekst o potędze słowa, mądra, spójna i konsekwentna reżyseria, zgrany i działający jak dobrze naoliwiony mechanizm zespół aktorski oraz fantastyczna oprawa muzyczno-wizualna dają razem wyśmienite wielowarstwowe teatralne danie. Z wielką literaturą, czytelnymi współczesnymi nawiązaniami, dużą dawką komizmu i grozy, rytmem, napięciem, przygodą i prawdziwie romantyczną wyobraźnią. Teatr Lalka ma w swoim dorobku spektakle-ikony, które nawet po latach pozostają żywe w pamięci. Na 80-lecie istnienia Joanna Zdrada z zespołem stworzyli kolejne przedstawienie, o którym będzie się długo opowiadać w zakamarkach Pałacu Kultury.

Bilety